niedziela, 4 grudnia 2016

emocjonalnie prostoliniowo

Siedzę w pociągu, słucham jednostajnego stukotu kół, patrzę na jednostajnie przesuwający się krajobraz. Lubię podróże pociągiem, może za ich przewidywalność właśnie; ma to w sobie coś uspokajającego, szczególnie, że nie brak mi w życiu podróży w nieoczekiwanych kierunkach. Siedzę tak i zastanawiam się, jakby to było, gdyby moje życie przypominało bardziej jazdę koleją, niż kolejką górską. 

Miałam kiedyś taki naiwny plan, że starzejąc się, będę jednocześnie mądrzeć. Jednostajnie i prostoliniowo; że z każdym kolejnym siwym włosem będę bardziej rozumieć siebie i otaczających mnie ludzi. Mam już trochę tych siwych włosów i tracę złudzenia. Co do rozumienia siebie szczególnie. 

Chciałam kiedyś wierzyć, z chwilowym powodzeniem, że rozumiem, że potrafię stanąć obok i przeanalizować sytuację, wyciągnąć wnioski i orzec o winie bądź niewinności bliźniego. Ten ma rację, ten się myli. Myli się, a ponieważ nie jest tak duchowo rozgarnięty jak ja, nie dostrzega winy swej naiwności. Tamten jest zwyczajnie zbyt głupi, by wiązać rzemyki u mych rozwiniętych sandałów. Ostatnio się poddałam. Z próbami osądu i hierarchizacji. Ma to równie wiele sensu co porównywanie grubości mojego uda z paluchem od stopy bliźniego. Co jest lepsze, co ładniejsze, co ma więcej gracji? 

Emocje, moi mili, są niewątpliwie czymś pięknym, czymś bardzo ludzkim. I wszyscy je rozumiemy i potrafimy wyjaśnić w szczegółach, dopóki nie dotyczą nas samych. Siedząc bezpiecznie w ponad-emocjonalnych chmurach potrafimy osądzić, kto ma rację i dlaczego, a kto zwyczajnie jest zadufanym dupkiem z klapkami na oczach. Oczywiście siedzimy ponad tymi chmurami sami, bo cała reszta, poza tymi, którzy mają rację oczywiście, nie widzi, że racji nie ma. Tak bardzo jesteśmy zajęci ocenianiem kątów rozwarcia klapek na oczach innych, że nie widzimy, że sami nad głową mamy chmury. Choć może to tylko ja byłam tak tym pochłonięta, że nie zauważyłam, że z chmur nie wyszłam, że zmieniają one jedynie kolor na ciągle jedynie słuszny. 

Być może jeszcze kiedyś dorosnę i kiedy dorosnę, posiądę tę sztukę szerokątnego widzenia wszystkich aspektów każdej sytuacji bez emocjonalnego filtra, aby następnie moc uszeregować i zhierarchizować wedle absolutnie obiektywnych kryteriów inteligencji i rozwoju duchowego. Tylko czym wtedy się stanę? I czy na pewno chcę?