piątek, 2 sierpnia 2013

Podróże małe i duże

Skuszona specjalną prośbą usiadłam i wkomponowałam część mojej ostatniej prelekcji na temat inicjacji w poniższy tekst. Zaciekawiły mnie korelacje symboliczne między inicjacją w wicca a ścieżką A.'.A.'. Czy znajdujemy te podobieństwa dzięki konstrukcji naszych umysłów zaprojektowanych do odnajdywania wzorów we wszystkim, na co spojrzymy, czy może ścieżka inicjacyjna jest do pewnego stopnia uniwersalna, niezależnie kiedy i przez kogo usystematyzowana? Nie mam odpowiedzi na to pytanie.
Przepiękną alegorią ścieżki inicjacyjnej w systemie A.'.A.'. jest “The wake world” autorstwa Crowleya. Jest to opowieść o księżniczce Loli, która spotyka swojego Księcia i wyrusza z nim na wyprawę przez komnaty jego pałacu.

Wtedy powiedział, że zabierze mnie do swojego pałacu i wszystko pokaże i pewnego dnia, gdy wyjdę za niego, będę panią tego wszystkiego. Wtedy chciałam poślubić go od razu ale uświadomiłam sobie, że to niemożliwe, bo byłam tak bardzo śpiąca i miałam złe sny a nie można być dobrą żoną robiąc coś takiego.....”

Inicjacja w wicca jest początkiem procesu. Kandydat zdaje sobie sprawę, że czegoś mu brak, bez uświadomienia sobie tego faktu nie zapukałby do naszych drzwi. Wie zatem, że książę istnieje i pragnie go poznać. Zapewne zdaje też sobie sprawę, że nie stanie się to od razu, że będzie to proces długotrwały i zapewne niełatwy, jest jednak gotowy podjąć się tego trudu.

Wtedy powiedział “Chodź, to tylko komnata służących ale niemal wszyscy zostają tu przez całe swoje życie.” A ja powiedziałam “pocałuj mnie” zaś on odpowiedział “Każdy twój kolejny krok jest możliwy tylko jeśli wypowiesz te słowa”......

Nasz teoretyczny kandydat decyduje się zatem opuścić swoje wygodne, poukładane życie i udać się na wyprawę w nieznane. Na tym etapie decyduje się być może bez żalu, jako że to, co zna, już mu nie wystarcza. Jest też pełny entuzjazmu i jest gotowy poświęcić wiele, by swój cel osiągnąć. Jest gotowy pocałować swojego 'księcia'.

Księżniczko, nie widziałaś jeszcze całego pałacu. Twój specjalny dom to dom trzeci, wiesz, jest odpowiedni bo ja mieszkam zazwyczaj w drugim. Król, mój ojciec mieszka w pierwszym, jednak nie może być nigdy widziany. Jest już bardzo, bardzo stary. Jednak można dostać się do trzeciego domu tylko dzięki odbyciu przerażającej podróży, muszę cię ostrzec.”

Podróż trwa. Nie jest już tak sielankowo, jak na początku. Nasza księżniczka zaczyna zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństw podróży. Nie zawsze jest wygodnie i miło. Czasem drogę torują monstra. Pojawia się strach, niepewność, zwątpienie... w siebie, swoje możliwości, a także w sensowność podróży. Tym, czego boimy się najbardziej są nasze własne słabości, nasz własny cień, z którym stajemy twarzą w twarz w trakcie inicjacji. W trakcie naszej podróży nasz cień będzie przybierał różne maski a naszym zadaniem jest je po kolei odkrywać. Inicjacja nie jest prosta, ma bowiem na celu przygotować nas na niebezpieczeństwa podróży.
Księżniczka powtarza jednak „pocałuj mnie” i mogą iść dalej.
No właśnie, do kogo mówi nasza księżniczka? W systemie A.'.A.'. jest to Święty Anioł Stróż, w systemie psychologii Junga byłby to zapewne nasz animus. Tak jak Cień jest w systemie Junga przedstawiony jako kreacja tej samej płci, co my, to Animus / Anima jest częścią nas samych, jednak o przeciwnej 'płci'. W psychologii jest to właśnie ta część nas, która daje nam inspirację i moc twórczą. Rola inicjatora w wicca jest w tym punkcie niezwykle istotna. Jest to zawsze osoba przeciwnej płci. Inicjujemy zatem tę stwórczą iskrę, nawiązujemy połączenie z naszym animusem czy animą.

Ostatni i najbardziej tajemniczy korytarz ze wszystkich, i jeśli go zobaczysz, pomyślisz, że jest tam bardzo głupi człowiek gryziony przez krokodyle i psy i niosący do niczego nieprzydatną sakwę. Jednak tak naprawdę jest to człowiek, który ma się przebudzić i który się przebudził. Jest to więc jego dom, to on jest starym królem i to ty nim jesteś”

To już prawie koniec. Księżniczka zdaje sobie sprawę, kim w istocie jest. Zdaje sobie sprawę, że to, czego szukała, niosła ze sobą od początku. Podróż jednak była konieczna, aby to spostrzec. Księżniczka ogląda się za siebie i być może dostrzega, że zatoczyła koło, że wróciła do punktu, z którego wyszła, że podróż nie była, jak jej się wydawało, linią prostą. Mimo że wróciła do punktu, z którego wyszła, nie jest to identyczne miejsce, zmienił się bowiem sposób postrzegania.
Przeszliśmy zatem przez stopień pierwszy, gdzie zaczynamy postrzegać naszą osobowość, jako wymagającą zmiany, odkrywamy swoje ego, spotykamy swój Cień. Przeszliśmy stopień drugi, podczas którego staraliśmy się ten Cień obłaskawić, obedrzeć z masek, jak również nawiązać nieco bliższy kontakt z przeciwnym biegunem nas samych. Uczymy mu się ufać, kochać, rozmawiać z naszym "ciemnym księciem" (bóg śmierci, z którym wchodzimy relację w trakcie drugiej inicjacji i ciemny książę z tekstu Crowleya; takich zestawień doszukać się można więcej) Ten związek zostaje pobłogosławiony świętym węzłem małżeńskim w trakcie trzeciej inicjacji. To tutaj jesteśmy przebudzeni na tyle, by być godnymi poślubić Księcia. Nasze jasne ego i podświadomość uczą się wzajemnie siebie dostrzegać i ze sobą komunikować (komunia, jakże to piękne, wielowymiarowe słowo). Poprzez małżeństwo stajemy się całością zdolną do kreacji samych siebie. Ten wewnętrzny ślub jest związkiem między naszą dusza i naszym duchem, naszym ja i naszym ego a dzieckiem tego związku jest nasze nowe, stare 'ja', czy też indywiduacja. Zaczynamy widzieć, kim jesteśmy naprawdę, bez zasłon ego, które mówi nam, jacy chcielibyśmy być i Cienia, który mówi nam, jacy wydaje nam się, że jesteśmy. Trzeci stopień to symbolika starej kobiety / mężczyzny, to odkrycie, że to my sami jesteśmy 'starym królem' z opowieści.

I ostatnie, co powinnam powiedzieć, to że ktoś nie zacznie dostrzegać, że nie jest to tak zupełnie wieeeelki-przebudzony-świat, dopóki wąż, który znajduje się na zewnątrz nie skończy zjadać swojego ogona, I nawet ja do końca tego nie rozumiem. Ale nie ma to znaczenia; wszystko, co musisz zrobić to znaleźć swojego Księcia, który przyjdzie i razem z tobą odjedzie, więc nie przejmuj się wężem... narazie. To wszystko.”

No właśnie, najważniejsza jest nasza decyzja. Bez naszej zgody nasz książę na białym rumaku nie będzie w stanie nas porwać. Bez naszej dedykacji, oddania, determinacji, ta podróż nie będzie możliwa. To my sami musimy na każdym kroku powtarzać sobie, że warto, musimy pragnąć pocałunku naszego księcia, jak niczego na świecie... bez tego pragnienia na zawsze pozostaniemy w komnacie służących, oglądając teatrzyk cieni.
Musimy zatem uwierzyć. Uwierzyć, że każdy z nas ma swojego księcia z którym jesteśmy w stanie rozpocząć dialog. Nie jest to najistotniejsze, którą drogę wybierzemy. Czy będzie to wicca, A.'.A.'., czy jeszcze któraś z szeregu opcji, czy nawet samo życie. Najważniejsze jest nasze 'tak' dla propozycji podróży. Ważne żeby postawić pierwszy krok i z całą determinacją,, zaangażowaniem I zapałem stawiać kolejne... I na każdym kroku wypowiadać słowa “pocałuj mnie”. Bo co innego tak naprawdę się liczy?

Cały tekst „The wake world” do przeczytania tutaj: http://hermetic.com/crowley/libers/lib95.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz