Skuszona specjalną prośbą usiadłam
i wkomponowałam część mojej ostatniej prelekcji na temat
inicjacji w poniższy tekst. Zaciekawiły mnie korelacje symboliczne
między inicjacją w wicca a ścieżką A.'.A.'. Czy znajdujemy te
podobieństwa dzięki konstrukcji naszych umysłów zaprojektowanych
do odnajdywania wzorów we wszystkim, na co spojrzymy, czy może
ścieżka inicjacyjna jest do pewnego stopnia uniwersalna,
niezależnie kiedy i przez kogo usystematyzowana? Nie mam odpowiedzi
na to pytanie.
Przepiękną alegorią ścieżki
inicjacyjnej w systemie A.'.A.'. jest “The wake world” autorstwa
Crowleya. Jest to opowieść o księżniczce Loli, która spotyka
swojego Księcia i wyrusza z nim na wyprawę przez komnaty jego
pałacu.
“Wtedy
powiedział, że zabierze mnie do swojego pałacu i wszystko pokaże
i pewnego dnia, gdy wyjdę za niego, będę panią tego wszystkiego.
Wtedy chciałam poślubić go od razu ale uświadomiłam sobie, że
to niemożliwe, bo byłam tak bardzo śpiąca i miałam złe sny a
nie można być dobrą żoną robiąc coś takiego.....”
Inicjacja
w wicca jest początkiem procesu. Kandydat zdaje sobie sprawę, że
czegoś mu brak, bez uświadomienia sobie tego faktu nie zapukałby
do naszych drzwi. Wie zatem, że książę istnieje i pragnie go
poznać. Zapewne zdaje też sobie sprawę, że nie stanie się to od
razu, że będzie to proces długotrwały i zapewne niełatwy, jest
jednak gotowy podjąć się tego trudu.
Wtedy
powiedział “Chodź, to tylko komnata służących ale niemal
wszyscy zostają tu przez całe swoje życie.” A ja powiedziałam
“pocałuj mnie” zaś on odpowiedział “Każdy twój kolejny
krok jest możliwy tylko jeśli wypowiesz te słowa”......
Nasz
teoretyczny kandydat decyduje się zatem opuścić swoje wygodne,
poukładane życie i udać się na wyprawę w nieznane. Na tym etapie
decyduje się być może bez żalu, jako że to, co zna, już mu nie
wystarcza. Jest też pełny entuzjazmu i jest gotowy poświęcić
wiele, by swój cel osiągnąć. Jest gotowy pocałować swojego
'księcia'.
“Księżniczko,
nie widziałaś jeszcze całego pałacu. Twój specjalny dom to dom
trzeci, wiesz, jest odpowiedni bo ja mieszkam zazwyczaj w drugim.
Król, mój ojciec mieszka w pierwszym, jednak nie może być nigdy
widziany. Jest już bardzo, bardzo stary. Jednak można dostać się
do trzeciego domu tylko dzięki odbyciu przerażającej podróży,
muszę cię ostrzec.”
Podróż
trwa. Nie jest już tak sielankowo, jak na początku. Nasza
księżniczka zaczyna zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństw
podróży. Nie zawsze jest wygodnie i miło. Czasem drogę torują
monstra. Pojawia się strach, niepewność, zwątpienie... w siebie,
swoje możliwości, a także w sensowność podróży. Tym, czego
boimy się najbardziej są nasze własne słabości, nasz własny
cień, z którym stajemy twarzą w twarz w trakcie inicjacji. W
trakcie naszej podróży nasz cień będzie przybierał różne maski
a naszym zadaniem jest je po kolei odkrywać. Inicjacja nie jest
prosta, ma bowiem na celu przygotować nas na niebezpieczeństwa
podróży.
Księżniczka
powtarza jednak „pocałuj mnie” i mogą iść dalej.
No
właśnie, do kogo mówi nasza księżniczka? W systemie A.'.A.'.
jest to Święty Anioł Stróż, w systemie psychologii Junga byłby
to zapewne nasz animus. Tak jak Cień jest w systemie Junga
przedstawiony jako kreacja tej samej płci, co my, to Animus / Anima
jest częścią nas samych, jednak o przeciwnej 'płci'. W
psychologii jest to właśnie ta część nas, która daje nam
inspirację i moc twórczą. Rola inicjatora w wicca jest w tym
punkcie niezwykle istotna. Jest to zawsze osoba przeciwnej płci.
Inicjujemy zatem tę stwórczą iskrę, nawiązujemy połączenie z
naszym animusem czy animą.
„Ostatni
i najbardziej tajemniczy korytarz ze wszystkich, i jeśli go
zobaczysz, pomyślisz, że jest tam bardzo głupi człowiek gryziony
przez krokodyle i psy i niosący do niczego nieprzydatną sakwę.
Jednak tak naprawdę jest to człowiek, który ma się przebudzić i
który się przebudził. Jest to więc jego dom, to on jest starym
królem i to ty nim jesteś”
To
już prawie koniec. Księżniczka zdaje sobie sprawę, kim w istocie
jest. Zdaje sobie sprawę, że to, czego szukała, niosła ze sobą
od początku. Podróż jednak była konieczna, aby to spostrzec.
Księżniczka ogląda się za siebie i być może dostrzega, że
zatoczyła koło, że wróciła do punktu, z którego wyszła, że
podróż nie była, jak jej się wydawało, linią prostą. Mimo że
wróciła do punktu, z którego wyszła, nie jest to identyczne
miejsce, zmienił się bowiem sposób postrzegania.
Przeszliśmy
zatem przez stopień pierwszy, gdzie zaczynamy postrzegać naszą
osobowość, jako wymagającą zmiany, odkrywamy swoje ego, spotykamy
swój Cień. Przeszliśmy stopień drugi, podczas którego staraliśmy
się ten Cień obłaskawić, obedrzeć z masek, jak również
nawiązać nieco bliższy kontakt z przeciwnym biegunem nas samych.
Uczymy mu się ufać, kochać, rozmawiać z naszym "ciemnym księciem" (bóg śmierci, z którym wchodzimy relację w trakcie drugiej inicjacji i ciemny książę z tekstu Crowleya; takich zestawień doszukać się można więcej) Ten związek zostaje
pobłogosławiony świętym węzłem małżeńskim w trakcie trzeciej
inicjacji. To tutaj jesteśmy przebudzeni na tyle, by być godnymi
poślubić Księcia. Nasze jasne ego i podświadomość uczą się wzajemnie siebie dostrzegać i ze sobą komunikować (komunia, jakże to piękne, wielowymiarowe słowo). Poprzez małżeństwo stajemy się całością
zdolną do kreacji samych siebie. Ten wewnętrzny ślub jest
związkiem między naszą dusza i naszym duchem, naszym ja i naszym
ego a dzieckiem tego związku jest nasze nowe, stare 'ja', czy też
indywiduacja. Zaczynamy widzieć, kim jesteśmy naprawdę, bez zasłon
ego, które mówi nam, jacy chcielibyśmy być i Cienia, który mówi
nam, jacy wydaje nam się, że jesteśmy. Trzeci stopień to
symbolika starej kobiety / mężczyzny, to odkrycie, że to my sami
jesteśmy 'starym królem' z opowieści.
„I
ostatnie, co powinnam powiedzieć, to że ktoś nie zacznie
dostrzegać, że nie jest to tak zupełnie
wieeeelki-przebudzony-świat, dopóki wąż, który znajduje się na
zewnątrz nie skończy zjadać swojego ogona, I nawet ja do końca
tego nie rozumiem. Ale nie ma to znaczenia; wszystko, co musisz
zrobić to znaleźć swojego Księcia, który przyjdzie i razem z
tobą odjedzie, więc nie przejmuj się wężem... narazie. To
wszystko.”
No
właśnie, najważniejsza jest nasza decyzja. Bez naszej zgody nasz
książę na białym rumaku nie będzie w stanie nas porwać. Bez
naszej dedykacji, oddania, determinacji, ta podróż nie będzie
możliwa. To my sami musimy na każdym kroku powtarzać sobie, że
warto, musimy pragnąć pocałunku naszego księcia, jak niczego na
świecie... bez tego pragnienia na zawsze pozostaniemy w komnacie
służących, oglądając teatrzyk cieni.
Musimy
zatem uwierzyć. Uwierzyć, że każdy z nas ma swojego księcia z
którym jesteśmy w stanie rozpocząć dialog. Nie jest to
najistotniejsze, którą drogę wybierzemy. Czy będzie to wicca,
A.'.A.'., czy jeszcze któraś z szeregu opcji, czy nawet samo życie.
Najważniejsze jest nasze 'tak' dla propozycji podróży. Ważne żeby
postawić pierwszy krok i z całą determinacją,, zaangażowaniem I
zapałem stawiać kolejne... I na każdym kroku wypowiadać słowa
“pocałuj mnie”.
Bo co innego tak naprawdę się liczy?
Cały
tekst „The wake world” do przeczytania tutaj:
http://hermetic.com/crowley/libers/lib95.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz